Night Diamond Slide Glow Golden Feeling: Rozdział 11

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 11

Pod koniec dnia nie miałabym nic przeciwko porządnej kąpieli, ale niestety nie byłam sama. Wzięłam więc szybki prysznic, wymyłam zęby i to na razie musiało starczyć. W końcu dziewczyny też chciały się umyć. Żadna z nas nie miała zamiaru wychodzić na balkon, bo padał śnieg! Mimo to widok był naprawdę piękny. Jednak Regulus, Max i Mike nie mieli nic przeciwko uchyleniu drzwi, bo gdy tylko wleźli nam nieproszeni do pokoju, od razu to zrobili.
- Ale u was gorąco - poskarżył się Mike.
- Bo to są gorące dziewczyny - Reg najwyraźniej był szczęśliwy, że może spędzić noc w naszym pokoju. Nielegalnie, rzecz jasna. My na nic się nie godziłyśmy!
- Jak chcecie tu siedzieć, to musicie mieć butelkę - zarządziła Cat. Wszyscy spojrzeli na nią rozbawieni. - Ale do grania, wy pijaki.
- O wszystko zadbaliśmy - Mike uniósł pustą butelkę po wodzie do góry.
- Okej, więc siadać na podłodze albo łóżku i gramy. Tylko dobrze zamknijcie drzwi i nie hałasujemy, tak? Dave już sprawdził pokoje i poszedł spać. Nie chcemy go obudzić, bo wszyscy będziemy mieli przechlapane do końca szkoły - pouczyła nas Ali.
Wszyscy bezzwłocznie wykonali jej polecenie. Ja siedziałam na swoim łóżku, Alison na poduszce na ziemi, obok niej Reg, zaraz potem Mike i Cat, i znów obok mnie Max. Nie byłam specjalnie z tego zadowolona, a wręcz okropnie się czułam w pidżamie przy chłopakach. Otuliłam się kołdrą, argumentując, że będzie mi zimno.
- To gramy na pytania i zadania i nie można trzy razy z rzędu wziąć pytań. A...a jak ktoś czegoś nie zrobi lub nie powie to co? - dopytała Cat.
- Najzwyczajniej wychodzi na ten ciemny i straszny korytarz - Alison uśmiechnęła się złośliwie. Lubiła nastraszyć Catherine, jeśli było to możliwe. - No, nigdy nie wiadomo co czai się po kątach i tylko czeka, żeby nas pożreć.
Dobrze wiedziała, że Cat będzie się obawiać wszystkich potworów, które sobie uroiła, i których boi się każde dziecko do pewnego czasu. Ale niektórzy nie wyrastają z takich rzeczy. Ja bałam się bardziej czego innego. Bałam się już samej ciemności, bo to przywodziło mi na myśl oczy na suficie, uczucie, że ktoś mnie obserwuje ze skraju lasu i wreszcie tego psychopatę w lesie. 
Światła w ośrodku zostały już pogaszone, więc graliśmy przy świecach, które chłopaki przywieźli w torbach. Serio? Nie mieli czego zabrać? A jednak to się przydało. Przez cały czas byłam prawie pewna, że za ścianą obok Nightowie również nie mają zamiaru spać. Catie właśnie wdrapała się Mike'owi na plecy i dusiła go uściskiem.
-T..t..tylko nie przegrać. Nie wysyłajcie mnie za drzwi - pisnęła przerażona.
- Cat! Aghr...u..udusisz m..mnie! - chłopak próbował uwolnić się od jej uścisku. Nie było to łatwe. Cat osiągała wysokie wyniki na wuefie i miała zamiar zostać w przyszłości znaną sportsmenką.
Chwilę później zawzięcie graliśmy, skupiając się na dobrych zadaniach i pytaniach. Tym razem padło na moją przyjaciółkę, a pytał jej adorator.
- Pomyślmy. Co byś zrobiła, gdybym Ci wyznał miłość?
- Hm, pewnie bym Cię olała. I tak robisz to co najmniej raz dziennie - wzruszyła ramionami, po czym zakręciła butelką. Padło na Mike'a. - Pytanie, czy zadanie?
- Zadanie. Wolę to mieć już za sobą.
- Więc musisz..Tak, to będzie niezłe. Naśladuj przez chwilę striptizerkę.
- Ż..że co?! - chłopak zamrugał oczami.
- Albo to, albo wyjazd za drzwi. Nie patrz tak na mnie, do roboty!
Biedny Mike musiał wstać i zacząć tańczyć. Tańczyć jakby miał rurę. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać i zakrywaliśmy usta dłonią, aby nie robić hałasu. A chłopcy jeszcze zaczęli go dopingować. Po piętnastu sekundach usiadł i najwyraźniej był zażenowany.
- Och Mike, jakbym miał kasę przy sobie to bym Ci dał - zaśmiał się Max.
- Poczekajcie, teraz się zemszczę - I gdy wypadło na mnie, nie posiadał się z radości. - Pytanie, czy zadanie?
- Pytanie - oświadczyłam bez wahania.
- Co tak naprawdę łączy Ciebie z nimi? - zmrużył podejrzliwie oczy.
- O kim mówisz? - tak naprawdę dobrze wiedziałam, o kogo chodzi.
- A jak sądzisz? O miocie tych kre..O Nightach - warknął Max.
Zastanowiłam się przez chwilę. Musiałam wymyślić dobrą wymówkę, która nie mijałaby się z prawdą.
- Sama nie wiem. To był przypadek. Ich mama zna się z Tianą. A to z Keysi..Zrządzenie losu - wzruszyłam ramionami.
- Jakoś do tej pory nie mieli jej wiele do zarzucenia. To jest, odkąd się pojawiłaś - mruknął Regulus.
- Może do tej pory nie zwracaliście na to uwagi - a przynajmniej miałam taką nadzieję.
- Nie - Max wyraźnie się zdenerwował. - Znam ją trochę i wiem, że przedtem tak się nie zachowywała. Co więcej, nie mam pojęcia jak to wyjaśnić, ale nasuwa mi się jedno stwierdzenie..
- Jesteś zazdrosny - przerwała mu Cat z uśmiechem. Dla niej chyba nie było chyba tematu tabu.
Wszyscy poczuli się nieco dziwnie, zwłaszcza ja. Zapanowała ta niezręczna cisza. Skądś to wiedziała, czy może zauważyła? Chyba normalnie się tak nie zachowywał. Musiała dobrze go znać, skoro tak to widziała. Och, jak mogłam go uderzyć?! Ale z drugiej strony, rozmawiał ze mną, a to chyba oznaczało, że mi wybaczył. Dość szybko.
Nagle zawiał silniejszy wiatr, który zdmuchnął ogień z trzech świeczek stojących w pokoju. Usłyszałam tylko cichy jęk i coś łupnęło.
- Ała! Cat! Gnieciesz mnie - wyburczał Mike, przygnieciony twarzą do ziemi.
- Reg, spadaj, zabieraj łapy! - syknęła Alison.
- Dobra, już, ał, nie bij, aa, no weź..Myślałem, że też będziesz się chciała przytulić - wyjaśnił zasmucony.
Zacisnęłam kołdrę wokół siebie. Zdecydowanie ona mi wystarczała, a co więcej w środku było tak cieplutko, że nie potrzebowałam żadnego innego towarzysza. Gdy tylko Max zapalił jedną świeczkę, wszyscy wrzasnęli ze strachu. Na balkonie coś się pojawiło. Serce podeszło mi do gardła, jednak Reg podszedł i otworzył drzwi, po czym wepchnął owe coś do środka. Kiedy reszta świeczek została odpalona, z łatwością rozpoznałam Pabla. Cały ubrany na czarno i posmarowany węglem kamiennym na twarzy i dłoniach.
- Oj sorry, myślałem, że będą tylko dziewczyny - zaśmiał się i ręką przejechał Regulusowi po twarzy, zostawiając na niej czarny ślad.
- W sumie moglibyście..się do nas przyłączyć - Alison szybko znalazła się przy moim boku. Uśmiechnęła się tylko porozumiewawczo. No tak, ona nie ekscytowała się słodkością i czułymi słówkami, ale do walki była pierwsza, toteż mogłam się domyślić, co chce zrobić. Chciała zobaczyć rywalizację chłopaków. Dla niej to była zabawa, żywiła się ich nienawiścią. Najchętniej wzięłaby popcorn i colę, i oglądała tę krwawą bitwę.
- No "w sumie" to moglibyśmy - odparł Robin, który, ni stąd ni zowąd pojawił się w drzwiach! -Ktoś tu zapomniał zamknąć drzwi. Luno już poszedł po ketchup i bitą śmietanę do kuchni na dole. A Pablo, idź się umyj.
Jego brat przeszedł przez balkon do ich pokoju, a ja przyglądałam się tylko, jak do pokoju wchodzi czterech chłopaków. Luno wrócił cały szczęśliwy, trzymając w prawej ręce pojemnik z bitą śmietaną, a w lewej z ketchupem. No pewnie, nie ma ketchupu, nie ma zabawy.
- Czyli dosypanie do termosu opiekuna nieco proszków nasennych było dobrym pomysłem? - zapytał Shery uśmiechając się złośliwie.
Gdy doczekaliśmy się powrotu Pabla, złapałam za butelkę. On, Shery i Gary usiedli między Cat, a Regulusem. Luno i Robin zaś po mojej lewej stronie. Przez ułamek sekundy widziałam jak Robin i Max patrzą na siebie wrogo. 
- To teraz moja kolej. W końcu ja już odpowiedziałam - I zakręciłam. Na moje nieszczęście, padło właśnie na Maxa. - To pytanie, czy zadanie?
- Pytanie - blondyn położył się na brzuchu i podparł głowę na rękach.
Nic nie przychodziło mi do głowy. Wymyśliłam coś głupiego.
- Przestraszyłeś się, jak zobaczyłeś tego stwora na balkonie?
- Pff. Ani trochę. Ja się niczego nie boję.
- Oczywiście - zachichotał Mike.
Ja tylko podsunęłam Maxowi butelkę, a on zakręcił butelką i padło na Luna. Chłopaki na razie mogli brać po dwa pytania, o czym też szybko powiadomiła ich Ali.
- Pytania są dla mięczaków i dziewczyn. Zadanie.
- Ok, w takim razie musisz obwąchać Alison.
- Nie zgadzam się. Masz to zmienić albo wyrzucę Cię przez ten balkon gołymi rękami - warknęła Ali. Byłam pewna, że mogłaby to zrobić i nie miałaby skrupułów. 
- Niech będzie - mruknął zrezygnowany. - Dziewczyny, dajcie jakiś stanik i podajcie ketchup ze śmietaną.
- A..a..ale po co Ci..stanik?- zaniepokoiła się Cat.
Ali nie pytała, tylko od razu wygrzebała jakiś ze swojej walizki, po czym z iskrą w oczach podała go Maxowi. Z jednej strony musiała być zła, że marnuje swoją bieliznę, ale z drugiej, podobało jej się, że robi się tak pikantnie. A mnie ani trochę.
- Zmieszamy bitą śmietanę i ketchup, nałożymy, a on ma zlizać - uśmiechnął się cwaniacko. - Jak pies.
- Tylko nie pies! - pierwszy raz widziałam, żeby Luno się zdenerwował. Wszyscy zaczęli go uciszać. W końcu była cisza nocna.
- Nie ma mowy. Max, oddawaj to - Regulus rzucił się w stronę chłopaka, ale zatrzymała go Alison.
- Hej, hej, to mój stanik i to ja będę decydowała, czy i komu go dam. Czyń honory, Max - dziewczyna pociągnęła swojego adoratora za koszulkę i spojrzeniem przywołała go do porządku. Lub też posłuszeństwa jej.
- Jak chcesz.
 Max zabrał się do rozlewania po bieliźnie swojej mieszaniny. Gdy skończył, cały stanik był umazany ketchupem i śmietaną. Luno odważnie wziął to do ręki, a my osłupieni wpatrywaliśmy się, jak wypełnia zadanie. Sądziłam, że po czymś takim zwymiotuje, ale nie. Po minucie wyglądał na zadowolonego, a stanik oddał w ręce mojej przyjaciółki. Potem złapał i zakręcił butelką. Zawirowała, po czym zatrzymała się na Cat. Oczy dziewczyny wyrażały jej strach. Ale co Luno mógł jej mieć do zarzucenia?
- Spoko, pytanie, czy zadanie? - zapytał obojętnie.
- Pytanie! - wypaliła Cat, jeszcze zanim chłopak dokończył.
- Ulubione słodycze?
- Żelki - odpowiedziała i ujęła butelkę, która wylosowała Shery'ego. - Pytanie, czy zadanie?
- Nie chce mi się wstawać, więc pytanie - chłopak spojrzał na swojego młodszego brata groźnie. No tak, przecież Luno stwierdził, że pytania są dla mięczaków, a on nie chciał uchodzić za takiego.
- Ulubiony przedmiot?
-Czy ja wiem? Raczej biologia - Shery zakręcił butelką i wpatrywał się w nią intensywnie, aż jej gwint nie zatrzymał się, wskazując Maxa . - Pytanie, czy zadanie?
- Zadanie - prychnął blondyn i przeczesał swoje włosy dłonią.
Odwet-to właśnie szykował Shery, za upokorzenie młodszego brata. Wiedziałam to i nawet się nie zdziwiłam. Mnie również było żal Luna, choć nie byłabym w stanie się odgryźć.
- A teraz weźmiesz pastę do zębów, pójdziesz do pokoju, w którym jest Keysi i nasmarujesz wszystkim dziewczynom włosy. Ale nie możesz ich obudzić, bo inaczej... To już ich sprawa, jak Cię ukarzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz